poniedziałek, 8 października 2012

Cicho sza...

Recenzja książki Simona Becketta "Szepty zmarłych"

Źródło okładki: http://www.wydawnictwoamber.pl/

Ponownie sięgnęłam po Simona Becketta-kiedy coś zaczynam, lubię kończyć, a do końca serii z Davidem Hunterem zostały mi jeszcze dwie książki. Mam tylko nadzieję, że wkrótce autor napisze następną.

David, dla którego śmierć nie ma tajemnic, wraca tam, gdzie uczył się zawodu-do Ośrodka Badań Antropologicznych w Tennessee zwanego potocznie Trupią Farmą.

To miejsce przerażające i zarazem wyjątkowe, wszędzie leżą ludzkie ciała w różnych stadiach rozkładu. To właśnie tam Hunter po strasznym przeżyciach sprzed roku próbuje dojść ze sobą do ładu i wrócić do równowagi.

Na prośbę przyjaciela włącza się w dochodzenie w sprawie makabrycznego morderstwa nieopodal Trupiej Farmy. Początkowo czuje się co najmniej niekomfortowo, gdyż osoby biorące udział w śledztwie traktują go jak intruza. Jednak sprawa wydaje się bardzo interesująca. Zwłoki mężczyzny znalezionego w domku letniskowym są w zaawansowanym stadium rozkładu i nie odpowiadają określonemu czasowi zgonu. Odciski palców znalezione na miejscu zbrodni należą do mężczyzny, który zginął pół roku wcześniej. Pojawiają się kolejne niejasności i znaki zapytania...

Po raz kolejny książka budzi wiele emocji: od zaskoczenia przez niedowierzanie, strach aż do zachwytu nad kunsztem literackim. Pobudza szare komórki i czytelnik bezwiednie próbuje zgadnąć kto jest winny. A to co lubię w kryminałach najbardziej to...ciarki na plecach. Miałam ich tutaj pod dostatkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz